Popołudniowe czytanie wspomnień Chądzyńskiej sprawia, że mam ochotę zamykać całe dekady (półwiecza!) jednym zdaniem. A czytanie Schulza do snu sprawia, że mam ochotę napisać sto zdań o zadziwiającej morfologii insektów nadlatujących nad moje stanowisko pracy w letni wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz